Dziecięca zabawa, w której jeden z uczestników ma zasłonięte oczy i stara się na podstawie dochodzących odgłosów złapać jedną z osób – to ciuciubabka, ale to również działanie bez należytego rozpoznania. A ciuchowa ciuciubabka to chowanie się za ubraniem, czyli ani nic złego, ale i nic dobrego. To możliwość, którą możemy wykorzystać dla siebie lub przeciw sobie. I o tym będę dzisiaj dalej wytrwale dywagował.
Nasze życie można podzielić na wiele sposobów. Ze względu na edukację, wiek, charakter itp. Ja jednak chciałbym rozważyć aspekt ubioru. Po zastanowieniu się stwierdziłem, że generalnie nasze życie można podzielić na trzy etapy choć etap trzeci jest od nas praktycznie całkowicie niezależny, gdyż następuje po naszym odejściu. Skupmy się zatem na pozostałych dwóch.
Pierwszy to okres nieświadomego ubierania się, w którym czasami jako dzieci staramy się wyrazić swoją wolę kategorycznie odmawiając włożenia tego czy innego “pięknego wdzianka”. Pięknym i odpowiednim, uznanym przez naszych rodziców lub opiekunów.
– Włóż te niebieskie rajstopki Jasiu – ordynuje mama.
– Nie, tylko nie niebieskie! Ja ich nie lubię, nie chcę, chcę te brązowe! – nawiązuje dialog synuś, który swą wolę stara się wymusić w każdy możliwy sposób – dostępny młodemu człowiekowi, którego wola tak często jest ignorowana i deptana.
Drugi etap to zależny od nas czas ubierania się w rzeczy wybierane na podstawie wiedzy, intuicji czy podświadomości, która dyktuje nam co mamy wybrać i ten wybór z reguły pasuje do naszego charakteru. Mówi o tym nauka psychologii w dziale – psychiczne oddziaływanie kolorów.
Jeżeli mamy szczęście, że nasi rodzice czy opiekunowie potrafili uszanować naszą wolę, pozwalając na choć trochę demokracji w ubieraniu się, to mamy wielką szansę na wybranie swoich barw i pokazywanie siebie. Jednak jeżeli to szczęście nas ominęło, przez resztę życia możemy być jak ciuciubabka i postępować bez należytego rozpoznania. Niestety jeżeli przez całe dzieciństwo nasze “ja” było chowane za ubraniem, musimy pokonać długą drogę do równowagi pomiędzy naszym “ja” wewnętrznym i naszym “ja” zewnętrznym.
Jakże często stoimy przed szafą, witryną sklepową i zastanawiamy się lub czekamy na objawienie – w co się ubrać? A ile razy rezygnowaliście z dokonanego wyboru na rzecz tego co modne, wygodne lub ze strachu przed oceną innych. Zapewne wielokrotnie doświadczyliście tak jak i ja, że w wybranym stroju czujecie się niekomfortowo mimo zgodności z trendami mody. Znowu ciuciubabka – działanie bez należytego rozpoznania.
W teatrze spotykamy jeansy i swetry, a na balach czy bankietach przystojnych i miłych skądinąd ludzi w obuwiu sportowym… Czy takich i innych wpadek możemy uniknąć?
Musimy pamiętać, że każdy z nas jest obserwowany i oceniany a pierwszą informacją o nas jest nasz wygląd. Przychodząc na spotkania ubrani nieadekwatnie, jesteśmy oceniani mylnie. Bo za tym ubiorem wcale się nie musi kryć gbur, ignorant życiowy, prosty i bezwartościowy cwaniak, a jedynie nie umiejący siebie wyrazić człowiek, który w środku może być bardzo wartościową osobą. Sytuacja ta dotyczy również młodych kobiet, idących na zakupy do osiedlowego sklepiku w strojach dedykowanych innym – wyjątkowym spotkaniom.
Wróćmy do postawionego powyżej pytania – czy można tego uniknąć?
Osoby świadome konieczności zmiany swojego zewnętrznego wizerunku mają nieco łatwiej. Mogą poszukać informacji na własną rękę lub udać się do specjalisty i zasięgnąć porady. Ważne, aby nie bać się szukać lepszych rozwiązań.
A co z tymi, którzy nie wiedzą, nie czują potrzeby zmian? No cóż, tu pojawia się problem, bo jeżeli nie trafią na osoby im życzliwe, które w sposób uczciwy powiedzą w czym wyglądają dobrze, a w czym nie najlepiej, to będą trwały w swoich przyzwyczajeniach. Życzyć im należy spotkania na swojej drodze osób, którym zaufają i z którymi będą mogły przeprowadzić weryfikację zawartości szafy. Czasem takie „oświecenie” przychodzi znienacka.
Wraz z nabieranym doświadczeniem możemy przechodzić różne metamorfozy, co do naszych upodobań garderobianych stosowanych do własnej osoby, a które są jak fiszka informacyjna o nas. Dobrze napisana jest naszą chlubą, źle skonstruowana może być powodem ominięcia nas przez wielu wyjątkowych ludzi.
Kiedy przechodzimy metamorfozy?
Metamorfoza może przyjść przez koleżankę, przyjaciółkę, reklamę lub naturalną chęć wyzwolenia się z cudzej, narzuconej nam skorupy ubrania. Wykrzyczenia swojego ja. Czasami pokazania swojej zmiany osobowościowej, która może być wynikiem bardzo różnych czynników – od rozwodu po miłość, od chęci zmiany po stagnację każdy może mieć inny powód, ale skutek jest podobny – zmiana naszego zewnętrznego wizerunku.
Jedne osoby pozbywają się swoich naturalnych upodobań i chowają się za ubraniem by spełnić jakieś oczekiwania … swoje, a może szefa, współpracowników itp. Inni wręcz przeciwnie zdobywają się na pokazanie siebie i swoich potrzeb. Z jakich przyczyn? Znalezionego w ogłoszeniu kursu z nośnym hasłem – „Pomożemy Ci się odnaleźć” lub „Twój sukces jest naszym sukcesem – trener osobisty Twoim przyjacielem”.
Czasami masz uczucie, że potrzebujesz coś zmienić. Często kupujesz sobie coś nowego do szafy i nagle orientujesz się, że to nie to, że oczekujemy czegoś znacznie bardziej rygorystycznego, a może drastycznego. Zmiany garderoby, wyrzucenia, oddania wielu rzeczy z ukochanej szafy. Tym którzy potrafią to zrobić samodzielnie należy się pokłon bo to trudna decyzja i wymagająca wielkiej determinacji.
Często potrzebujemy siły zewnętrznej – stylisty, przyjaciółki etc. No bo jak tu się pozbyć sukienki, którą ubrałyśmy ostatnio co prawda dwa lata temu, a teraz czekamy na powrót formy, a ona – ta sukienka, bluzka, sweterek, spodnie – już do nas nie pasuje i wyglądamy w niej źle.
Właśnie w tym momencie potrzebny jest zaufany bodziec zewnętrzny.
I myli się ten kto myśli, że ta sprawa dotyczy tylko płci pięknej. Faceci mają to samo, a nawet czasem gorzej, bo opierają się bodźcom zewnętrznym jako… nieomylni i tak trwają …
Chowanie się za ubraniem to ani nic złego, ale i nic dobrego. To możliwość, którą możemy wykorzystać dla siebie lub przeciw sobie.
Autorem artykułu jest Piotr Szulc.
Piotr radosny nie ponury.
Świata wielbiciel.
Mały myśliciel.
Ewosz napisał
Agadzam się z tym artykułem całkowicie, w końcu inaczej nie mogę…
Zuzka napisał
To wszystko prawda. Byl okres kiedy za ubraniem schowąłam sie całkowicie. Pragnęłam, abym przestała istnieć, aby nikt mnie nie widzial. Wtedy pomyślałam sobie, że te kobiety arabskie, zakrywajace się od góry do dołu, wcale nie mają z tym tak żle… wiem jak to smutno brzmi…