W ten weekend obejrzałam w kinie film pt. Gloria. To ciekawy film, jakich się nie widuje. Warto obejrzeć, bo pokazuje życie jakim jest, a w nim kobietę 58-letnią, która uprawia zmysłowy seks ze starszym o 7 lat mężczyzną. Nie widziałam wcześniej podobnych scen. Oczywiście seksu ludzi młodszych na ekranach mnóstwo, ale starszych raczej nie, bo to ‘się nie sprzeda’?
Gloria to kobieta rozwiedziona, której dzieci są od dawna na swoim. Pracuje, ale praca jej nie pochłania. Prowadzi takie zwykłe do bólu życie. A jednak jest w niej coś niezwykłego. Jej życie jest dobre czy z mężczyzną, czy bez. Nadal szuka miłości, ale nie desperacko. Wieczorami chodzi na dancingi, gdzie ludzie dojrzali spotykają się, by potańczyć do dawnych przebojów. Poznaje mężczyzn, z czego z reguły nic nie wynika, ale czasem również Glorii zdarza się jednorazowy numerek. Aż w końcu Gloria poznaje Rodolfo, mężczyznę 65-letniego, który zobaczywszy ją pierwszy raz na parkiecie, nie może od niej oderwać wzroku. No i się zaczyna. Zwyczajowy rollercoaster związkowy. On chce – ona nie chce – ona chce – on nie chce – on chce – ona nie chce itd. No i każde ma swoje ku temu powody. Nie będę opowiadać zakończenia, choć sama niejednokrotnie chciałam zrobić to, co zrobiła Gloria.
Na miłość nigdy nie jest za późno, a czasem gdy pojawia się nieoczekiwanie, trzeba być gotowym powiedzieć tak, bo inaczej minie niezauważona i niespełniona.
Gloria to film chilijski, a odtwórczyni roli głównej Paulina Garcia otrzymała nagrodę za główną rolę kobiecą na festiwalu Berlinale.
Glooooriaaaa!!!
#gloria #berlinale #paulinagarcia #sekspopięćdziesiątce #sekspo60tymrokużycia
Grazyna Naszkiewicz-Smukalska napisał
Życie trwa i się kręci nawet po 50tce, a młodość to jedynie chwilowy przywilej, taki bonus od reszty życia. Chętnie obejrzę ten film, recenzja mnie zafascynowała.
Barbara napisał
Nie przepadam za kinem latynoamerykańskim – może to przez pamięć dla tego niegdysiejszego uwielbienia ich telenowel, a może przez dość wyraziste i mocne filmy polityczne. Być może także z powodu nadmiernej ( jak się nam wydaje) ekspresyjności tamtej nacji w wyrażaniu emocji – jednak trzeba przyznać, że ten film zadziwił właśnie jakąś powściągliwością, nawet dość oszczędnymi dialogami. I z pewnością zasłużył na nagrodę właśnie za takie ‚naturalne’ ujęcie tematu -ciała, seksualności, potrzeb emocjonalnych czy fizycznych niezależnie od wieku. Myślę, że fajniej to zostało pokazane tutaj, a w szczególnie w scenach miłosnych (głównie dzięki Paulinie Garcii) niż na przykład przez krygującą się jednak trochę przed widzem Diane Keaton w filmie „Lepiej późno niż później”.
Ewa napisał
Witaj Barbaro, tak, to zaskakujący film jak na kino latynoamerykańskie. Dialogi skromne, gestykulacji brak, muzyki prawie nie ma.
Ale Diane Keaton jednak nadal będę bronić 🙂