Z Jolą chciałam koniecznie porozmawiać o kobietach, o nas i o powrocie do pełni życia. Dlaczego? Bo oprócz tego, że warto na te tematy rozmawiać, to gdy poznałam Jolę ponad dwa lata temu, była zupełnie inna, niż jest dzisiaj. Obserwowałam jak się zmienia i bardzo chciałam, aby podzieliła się z nami co w jej wypadku spowodowało zmianę.
I dzisiaj z cyklu Inspirujące Polki przedstawiam rozmowę, jaką udało mi z Jolą przeprowadzić.
[Ewa] Przychodzi taki okres w życiu pomiędzy 40-tką, a 50-tką, kiedy człowiek czuje się jakby podcięli mu skrzydła. Kurczy się w sobie, ucieka od świata, zamyka się. Ale są sposoby, by to zmienić. Tobie się to udało. W ostatnim czasie bardzo się zmieniłaś, rozkwitłaś od czasu, gdy się poznałyśmy.
[Jola] Myślę, że najważniejsze, aby siebie lubić. Kiedy lubimy siebie, gdy jest nam po drodze ze sobą, to wtedy jest fajnie. Wtedy nie liczymy lat. Obchodzimy urodziny, ale nie liczymy lat. Patrzymy w lustro i chociaż się zmieniamy, to nie zauważamy czasu, który upływa. Bo ta wartość własna jest w nas. A właśnie wartość własna to nasza siła. Nie tylko siła kobiety, bo kobieta jest siłą, a nawet powiedziałabym nawet.
Ten nasz wiek osobisty, to jest taki czas, kiedy możemy robić wszystko dla siebie. Nie musimy już nic robić dla kogoś. Nie musimy niczego udowadniać. Jeżeli już, to możemy sobie udowodnić, że siebie lubimy, chcemy spełniać jakieś swoje marzenia, rozwijać swoje zainteresowania. Warto pomyśleć, a co mam takiego wymarzonego, a może to jest do spełnienia? A może chciałabym gdzieś pojechać?
[Ewa] Gdy kobieta znajdzie się w tym smutnym samopoczuciu „podciętych skrzydeł”, jak myślisz co warto zrobić, co może pomóc z tego stanu wyjść? Co jest najważniejsze Twoim zdaniem?
[Jola] Ważne, aby oswoić się z własnym egoizmem i zacząć myśleć o sobie. Aby chcieć fajnie się ubrać, nie tylko kiedy gdzieś się wychodzi, ale by robić to codziennie. Aby gdy na co dzień spojrzymy w lustro, pomyślimy „O! To jestem ja. Poznaję siebie” i pomimo problemów i obserwowanych zmian, poprawiam kokardę, walczę i idę dalej. To jest ta nasza siła.
A druga rzecz to pasja. Koniecznie trzeba mieć jakąś pasję. Malutką, większą, ale aby była. Coś, co jest tylko dla nas.
[Ewa] A co Ciebie wyprowadziło z tego stanu?
[Jola] Moją pasją jest kontakt z innymi ludźmi. Ważne dla mnie jest, aby otaczać się dobrymi ludźmi, po to, aby nie marnować czasu. Aby nie rozpamiętywać spraw, z którymi czuję się niekomfortowo, a jeśli mleko się już rozlało, to nie szukać powodów, tylko iść dalej i starać się żyć.
Każdego dnia żyję pełnią świadomości, że to jest moje życie. Jedno jedyne, niepowtarzalne. I nikt nie powinien dyktować mi jak mam żyć. To ja chcę wybierać jak mam żyć. Ja chcę się z tym dobrze czuć i nie chcę zmarnować ani jednej chwili. Po prostu szkoda.
[Ewa] A pamiętasz swoje punkty zwrotne w tym ostatnim okresie?
[Jola] pamiętam bardzo dobrze. Zawsze interesowałam się home-stagingiem i dekorowaniem wnętrz.
[Ewa] Ale nie robiłaś tego zawodowo?
[Jola] Nie.
[Ewa] A od dawna się interesowałaś?
[Jola] Od zawsze. Interesowałam się, ale nic w tym kierunku nie robiłam. Pracowałam w innej dziedzinie. Praca, którą obecnie wykonuję jest z związana właśnie z home-stagingiem i dekorowaniem wnętrz.
[Ewa] Czyli nareszcie zajęłaś się zawodowo czymś, co Cię zawsze interesowało. Spełniłaś swoje marzenia i robisz to co lubisz…
[Jola] Myśląc o zmianie zastanawiałam się, czy właśnie odnajdę siebie w tej nowej pracy. Bo praca musi sprawiać mi przyjemność. I teraz, na tym etapie życia, chcemy pracować nie tylko, aby czerpać z tego jakieś zyski finansowe. Ponieważ nie mamy tak dużo czasu, trzeba abyśmy były spełnione. Chcę mieć poczucie, że to co robię sprawia mi przyjemność. Chcę mieć poczucie, że tworzę nowe rzeczy, coś czego mogę później dotknąć, coś co może potem służyć innym ludziom. Lubię mieć poczucie, że to co robię pomaga innym.
[Ewa] Czyli punktem zwrotnym było to, że zawodowo zaczęłaś robić coś o czym marzyłaś, a jednocześnie zaczęłaś się spełniać kreatywnie.
[Jola] Myślę, że kreatywność jest w tym wszystkim bardzo ważna, ważniejsza od wartości finansowej. Bo jeśli nie mogę się rozwijać kreatywnie, to stoję w miejscu. To nie ma żadnej przyszłości. Czas przemija. Szkoda go.
[Ewa] Gdy rozmawiałyśmy kiedyś na ten temat, powiedziałaś, że aby dokonać takiej zmiany w swoim życiu, to trzeba najpierw sobie w głowie pewne rzeczy poprzekładać.
[Jola] Tak. Trzeba poprzekładać i trzeba mieć jakiś plan na siebie. Tak bym to nazwała. Można to zrobić na kartce papieru, albo w głowie. I trzeba zacząć od krótkoterminowego planu na siebie. Na przykład, że od jutra będę się ubierać w jakieś jasne kolory, które będą dla mnie optymistyczne. To będzie mnie wprowadzać w dobry nastrój każdego dnia. To już jest jakiś plan. Te małe kroki i małe plany to bardzo dobry sposób.
Zasada małych kroków działa i działa również ten rytm, w którym dostosowujemy kroki do siebie. Nie spieszymy się nigdzie.
Warto też spróbować czegoś, na co nie mogłyśmy się wcześniej odważyć. Coś, co chciałyśmy zrobić, a myślałyśmy, że może nie wypada, albo nie byłybyśmy w stanie tego zrobić.
[Ewa] A Ty zrobiłaś coś takiego?
[Jola] Tym czymś dla mnie była całkowita zmiana branży w jakiej pracowałam. Nic o niej nie wiedziałam. Wiedziałam, że może poradzę sobie w relacjach międzyludzkich, ale zupełnie nie wiedziałam co mnie czeka. Najbardziej bałam się tego, że po dokonaniu wyboru, nie będę tam pasowała. Nie byłam też przygotowana finansowo, a mało tego, nikt nie potrafił mi poradzić czy mój wybór jest słuszny. Zupełnie nie wiedziałam, jak to będzie gdy nie będę miała stałego wynagrodzenia.
Jedna z koleżanek zapytała „No jak Ty będziesz żyć? Jak w ogóle można tak żyć?”. Najtrudniejsze chyba było to, że nikt nie potrafił mi powiedzieć czy powinnam wybrać tę pracę.
Jednak intuicyjnie czułam, że muszę zaryzykować, że muszę spróbować i bez względu na to, co kto powie, to jeżeli nie spróbuję, mogę żałować. A żałować w życiu nie można niczego. Trzeba tak żyć, aby niczego nie żałować. Wszystkiego trzeba spróbować.
[Ewa] I co? Warto było zaryzykować?
[Jola] Warto. Otworzyłam się na wszystko. Wiem, że mogę prowadzić biznes i umiem to już dzisiaj robić. Okazało się, że nie tylko umiem ryzykować, ale umiem przewidywać następne kroki, a także umiem być kreatywna i innowacyjna.
Myślę też, że warto być niezależną.
[Ewa] Masz na myśli niezależność finansową?
[Jola] Każdą. Bo aby uzyskać niezależność finansową, to najpierw trzeba mieć niezależność emocjonalną. Bez tego nie da rady.
[Ewa] A nie odwrotnie?
[Jola] Nie. Najpierw musi być w głowie poukładane w ten sposób, aby wiedzieć że my tego chcemy. Bo jeśli skupimy się tylko na finansach, to będzie nas prowadzić w jakieś zaułki. A w zaułku niczego nie osiągniemy. Najpierw musimy wiedzieć, czy my chcemy, czy to do nas pasuje? Czy jest to zgodne z nami, czy my to lubimy, czy będziemy to lubić? Co byśmy przez to chciały osiągnąć. A wartość finansowa przychodzi sama. Nawet nie będziemy wiedziały kiedy. Bo jeśli będziemy coś robić z pasją, będziemy unikatowe, będziemy „dla siebie”, a to spowoduje, że wszystko będzie jakoś tak samo się składać, układać w te puzelki…
[Ewa]Dziękuję serdecznie za rozmowę!
Barb napisał
Ale czasem tak ciężko się zebrać…
ada napisał
ale to mądre słowa… ale jak mowia kto nie ryzukuje szampana nie pije
Nadia napisał
Dokładnie, no risk no fun 😀
Ola napisał
super !