Biała koszula i czarne rockersy na wyprawę po winnicach Prowansji

Biała koszula rulez! Zastanawiałam się co wybrać na wyprawę po winnicach prowansalskich, czuć się wygodnie, a jednocześnie wyglądać dobrze. Mój wybór padł na rzecz, która stała się  nieodzowna w mojej walizce podróżnej: biała koszula ze stójką z porządnej, grubo tkanej czystej bawełny. Piękna stójka, milion perłowo lśniących guziczków i mankiety nie wymagają komentarza, a na dokładkę nie trzeba się obwieszać dodatkowo biżuterią, bo całą pracę wykonują połyskujące guziczki. Więc jest prosto, stylowo i nie czuję się „przebrana”.

Na dłuższe przebywanie na słońcu zwykle wybieram koszule z kołnierzykiem lub stójką, bo chronią szyję i kark przed spieczeniem się na czerwoniutko. Nie zawsze jest to ta sama biała koszula. Na zmianę jest jeszcze biała koszula lniana z kołnierzykiem i bawełniana – zawsze z  kołnierzykiem.

Ta biała koszula jest w mojej szafie już chyba 10 lat i przyznaję, że ratowała mnie wielokrotnie i przy bardziej  formalnych i mniej formalnych okazjach.

Do tego dobrałam szerokie lniane spodnie z pięknego lnu tkanego w taki sposób, że niewiele się gniecie ze stylową kieszenią z boku. Zdziwiłam się, gdy odkryłam że te piękne spodnie zostały wyprodukowane przez polska firma produkuje takie piękne rzeczy zupełnie w stylu japońskiego designera Yōji Yamamoto.

Nieodzowne do tego zestawu wydały mi się botki rockersy – mega wygodne i bezpieczne na spacery po prowansalskich łąkach, bo nie wiem czy wiecie, ale nie brakuje tu pełzających gryzących, czasem bardzo niebezpiecznych. Nawet znajoma dziennikarka Francuzka skomentowała mój outfit „stylowo”, co traktuję jako duży komplement.

Odwiedziłam trzy winnice w okolicach Les Arcs i Taradeau:  Domaine OTT, Cheateaux Sainte Roseline i Demoiselle. Szczerze? Zbyt komercyjne. Duże sklepy, duże ceny i mało duszy. Następnym razem wybiorę raczej mniejsze, może jeszcze tam został kawałek duszy…

Całości na wyprawę dopełnia mała kurteczka puchowa, bo chociaż w ciągu dnia i w słońcu temperatura sięgała 24 stopni, to gdy słońce schowa się za chmury, w powiewach zimnego północnego wiatru potrafi być całkiem chłodno.